Tajemnice parkowej ławeczki: spawanie korbowodu i wału korbowego

Późny wieczór. Świat powoli wraca do normalności po tym, jak na dłuższy czas zostałem pozbawiony towarzystwa do szwendania się po nocach. Znów idziemy z psem na większe kółko po dzielni. Pies zachwycony, ja zadowolony, na słuchawkach Rzecz Technologiczna, wszystko jest na swoim miejscu.

Jednym ze stałych punktów naszego spaceru, jest przejście po parkowych alejkach, gdzie psie zapachy rozsiane są równie gęsto, co pety i puszki po piwie. Charakterystyczną cechą tego parku jest także to, że mówi mi tu „dzień dobry” spora część okolicznej żuler.. bohemy. No bo kiedyś dałem robotę temu, później pomogłem tamtemu, dzięki czemu stałem się „tym spoko gościem od psa z fajnymi oczami”. Nie do końca jest to coś, czym warto się chwalić i raczej bym nie powiesił w gabinecie dyplomu Friend of the Żul podpisanego przez okoliczną śmietankę intelektualną, ale fajnie mieć świadomość, że podczas przechodzenia przez park w pobliżu rozbawionej grupki neandertalczyków, najprawdopodobniej nie dostanie się kosą pod żebro.

Tym razem parkowa ławeczka jest opanowana przez młodszą część okolicznej szlachty. Przyszłość narodu głośno omawia miniony weekend, racząc się podłym tytoniem i nieudolnie chowanym piwem. Przechodzę obok ich niezauważony, gdy do moich ust docierają słowa skierowane przez któregoś jegomościa do którejś z białogłowych:

– no i co, ostro było podobno, młody coś mówił, że na imprezie odstawiłaś swojemu niezłe spawanie korbowodu!

Spawanie korbowodu.

SPAWANIE KORBOWODU.

Ja wiem, że jestem trochę stary i nie wszystkie nowinki do mnie docierają, ja wiem, że z wiekiem może mi wyobraźnia trochę się… skurczyła, ale… „spawanie korbowodu”? Wiele rzeczy w życiu robiłem, tych mniej mądrych i bardziej… nieszczególnie grzecznych i moralnych, ale nawet zaprzęgając do roboty całe swoje doświadczenie i wszystkie zasoby wyobraźni, nie jestem sobie w stanie wyobrazić, jak można komuś zespawać korbowód?! Co się kryje za tym jakże tajemniczym określeniem?!

Dobra, jestem stary, poszperam w encyklopedii, zapytam GPT, może jakaś analogia mi się nasunie. Chwytam za klawiaturę i rozpoczynam poszukiwania. Jak wygląda korbowód – wiem. Jak wygląda spawanie – też wiem. Korbowód pracuje w bloku silnika, czyli w coś wjeżdża, czy tam bardziej w czymś się przesuwa tam i z powrotem. No dobra, tu analogia jest łatwa i zrozumiała, ale o co chodzi z tym spawaniem? Spawa się wtedy, gdy korbowód ulegnie uszkodzeniu: gdy pęknie, albo się wygnie, albo… ała…

Tak, zdecydowanie są obszary wiedzy, w które nie powinienem się zanurzać. I chyba wyobraźnia jeszcze całkiem nieźle musi działać, bo to, jakie obrazy podsunął mi umysł, z pewnością nie pozwoli zasnąć przez długi czas. I nie byłoby w tym wszystkim nic strasznego, gdyby nie to, że szukając w Internecie nieszczęsnego spawania korbowodu, nadziałem się na… spawanie wału korbowego. Z przerażeniem zerkam, co się kryje za odnośnikiem, ale muszę, MUSZĘ się zmierzyć z tą wiedzą:

„spawanie wału korbowego, to taki meksykański rożen, gdzie nabijasz na dwie szpady a trzeci stoi z boku i”…

Nie, nie nie nie NIE!

Koniec tematu, więcej nie czytam, dość tych motoryzacyjnych analogii. Zamykam okna przeglądarki i jeszcze na odchodne rzuca mi się w oczy „co to znaczy przedmuchać komuś DPF”.

O Matko Bosko Motoryzacyjno…

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *