Jaskinia Urwista

Długo zastanawiałem się, jak określić Urwistą. Jak ją odbieram, po odrzuceniu na bok wszystkiego, co ma związek z wypadkami w Jaskini Urwistej. Gdzie jest jej miejsce na mojej osi czasu, jakie emocje we mnie budzi i… dlaczego jest tak a nie inaczej?

Jaskinia Urwista to trochę taka Jaskinia Zjeżonego Włosa: gdy patrzę na zdjęcia sprzed 10 lat i widzę, co tam się działo przy moim udziale, to ostatnie włosy na łbie stają mi dęba, a te na uszach i tyłku to aż się bardziej skręcają z przerażenia. Zderzając to z emocjami związanymi z wizytą w dziurze kilka dni temu, mamy jakby dwa zupełnie inne obiekty: inaczej odbierane, inaczej się prezentujące, dostarczające zupełnie innych wrażeń i doznań. A to wszystko pomimo tego, że Jaskinia Urwista nie jest żadnym wielkim obiektem, to najzwyczajniejsza w świecie studnia z jakąś niższą salką i odrobiną zieleniny na ścianie.

I właśnie w tej prostocie może tkwić jej geniusz. Urwista jest jak prosty, klasyczny, nieprzekombinowany hamburger: nie musi mieć wodotrysków, miliona sałatek, wyuzdanych dodatków i dorabianej ideologii o szczęśliwej krówce pasącej się w promieniach zachodzącego słońca. Po prostu ta dziura daje możliwość prostego, smacznego zaspokojenia głodu jaskiniowego.

I tak, jak czasami do burgera dorzucana jest jakaś niespodzianka w postaci czy to gumy do życia, czy paragonu grozy (szczególnie, gdy człowiek od burgerów miał koczek, koszulę w kratę i czarne rękawiczki), tak i Urwista ma smakowity bonus: salkę pod główną studnią.

To prawda, że ostatnia wizyta w obiekcie była prowadzona pod szyldem „wypadek w Jaskini Urwistej” i głównie chodziło o zebranie materiałów do wpisu. To prawda, że nie bardzo chciało mi się schodzić do dolnych partii, bo to zimno, brudno, błoto i pewnie nietoperze. Jednak prawdą jest jednocześnie to, że główna studnia w którymś momencie zaprezentowała się tak dobrze, że przykuła całą moją uwagę. I zachwyciła.

Może to kwestia światła wpadającego przez otwór, może chłopakom udało się dobrze poświecić czołówkami, nie wiem. Najważniejsze, że dostrzegłem w tej dziurze coś, czego nie widziałem wcześniej: jej smakowite piękno.
Chrum.

Czy wrócę tam kiedy? Pewnie tak, może z jakimiś kursantami, może jacyś znajomi będą się do niej wybierać i wyskoczę na doczepkę. Fajnie będzie znów się ukłonić przed Urwistą i powiedzieć „dzień dobry, Pani Jaskinio”.

***** ***

Więcej zdjęć z jaskini: https://www.leniwyemil.pl/2024/06/10/jaskinia-urwista-2024-06-07/

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *