Jaskinia Dowcipna (Jaskinia w Polniku)

Plan na środę był z grubsza ustalony, chociaż w zasadzie to nie do końca: wiedzieliśmy, gdzie chcemy wpaść, ale mogliśmy nie dostać zgody właściciela terenu, więc był plan B. Ten drugi też częściowo wiązał się z jakąś zgodą do pozyskania, przez co istniał wstępny plan C, ale plan C był zagrożony z powodu braku planów jaskini, więc też był palcem na wodzie pisany.

Jedyne co było pewne, to fakt, że będziemy działać w jakimś określonym rejonie i trzeba się przygotować na każdy scenariusz.

No i co mogę napisać… wszystko poszło lepiej, niż można było zakładać.

Udało nam się namierzyć okolice jaskini, udało nam się skontaktować z Właścicielką terenu, udało nam się uzyskać zgodę na wejście ogródka(!!!), pośrodku którego, dziwne zrządzenie losu postawiło skałę Psiklatka.
Jest to dla mnie niewyobrażalne: jeden z najwspanialszych ogrodów jakie widziałem, rozległy, zielony, tętniący życiem, a w tym wszystkim skała wysoka na dwadzieścia metrów, która nie tylko daje możliwość wspinaczki (jest obita), ale także zaprasza do swojego wnętrza, przez które biegnie Jaskinia Dowcipna.

Jaskinia Dowcipna (Jaskinia w Polniku)

Nie wiem, co mam napisać. Obiektywnie rzecz ujmując, jaskinia jest taka-se: zejście, próg, rury, rury, rury, błoto, błoto, błoto. No i można wejść wyżej nad próg i pooglądać wszystko z góry. Tyle.

A mimo tego jakże wąskiego zakresu atrakcji, Jaskinia Dowcipna jest niezmiernie pozytywną dziurą. Tam po prostu wszystko jest na swoim miejscu i w odpowiedniej formie. Rury są na tyle szerokie, że można wygodnie pełznąć, a jednocześnie ciut się zmęczyć. Ale nie za bardzo.

Błoto jest lepkie i śliskie i trochę utrudnia pełznięcie, będąc także błotem wyjątkowo wygodnym: można się w nim ułożyć jak w stercie poduszek i bez mała przysnąć.

Próg, do zejścia z którego warto użyć liny (do dodatkowej asekuracji), jest trochę taki, że trzeba się czegoś złapać, ale nie za bardzo. Można za to radośnie przypomnieć sobie, że jest coś takiego jak zjazd w kluczu francuskim i wykorzystać tę technikę jaskiniowych praszczurów.

Wejście na próg to trochę wspinaczka, trochę zapieraczka, a w sumie to prawie jak wdrapanie się po drabinie. I na deser górne partie, gdzie można postać nad szczeliną, albo podziwiać jedyny czysty kawałek jaskini.

Tam po prostu wszystko jest takie „akurat” i ciut ponad to. Nawet wdrapanie się bez szpeju pod strop nad progiem, to wyjście odrobinę poza strefę własnego komfortu i poczucia bezpieczeństwa, ale jedynie na tyle, że w razie czego można opuścić nogę i trafić na idealnie stabilny stopień, który pewnie utrzyma ciężar całego ciała.

Popołudnie pod znakiem Jaskini Dowcipnej było wyjątkowo pozytywne. Dwie godzinki pod ziemią minęły nam jak z bicza strzelił.

Psiklatka dostarczyła nam kilka dodatkowych, pomniejszych dziur do odwiedzenia, wygodne miejsce do przebrania i świadomość, że Jaskinia Dowcipna / Jaskinia w Polniku nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

 

 

***** ***

Piątek, a ja nadal nie wiem, jak domknąć w głowie temat Jaskini w Polniku, nadal nie mam pomysłu, w której grupie jaskiń ma się znaleźć Dowcipna. Jedyne co mogę zrobić, to zaryzykować stwierdzenie, że w środę po prostu wszystko zagrało i było optymalne i zrównoważone na tyle, że nie da się wyodrębnić najmocniejszego elementu popołudniowej układanki.

Wydaje mi się, że Jaskinia Dowcipna to temat, który nie zakończy się na jednej wizycie. To miejsce, otoczenie, uśmiech Pani Gospodarz i rozmerdany zadek psiury sprawiają, że chce się wracać pod Psiklatkę. Poza tym, pod ziemią, pod tonami błota MUSZĄ być kolejne korytarze!

***** ***

Wszystkie zdjęcia z wizyty w jaskini, zobaczysz tu: https://www.leniwyemil.pl/2024/06/21/jaskinia-dowcipna-jaskinia-w-polniku-2024-06-19/

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *