Wypadek w jaskini Urwistej – przebieg, rekonstrukcja

Opisując wypadek w Wielkiej Studni Szpatowców wiedziałem, że temat nieszczęśliwych zdarzeń na terenie Jury nie ograniczy się do tej jaskini. Już na etapie zbierania materiałów o Studni, zacząłem kompletować informacje o kolejnym obiekcie z bogatą historią wypadkową. Tym oto sposobem, mogę dziś opowiedzieć o nieszczęśliwych zdarzeniach w kolejnej z jurajskich jaskiń.

Jaskinia Urwista

Jaskinia Urwista była mi do tej pory znana głównie jako prosty, treningowy obiekt, idealny do rozprostowania lin i pleców. Niepozorna, a jednocześnie malownicza dziura leżąca na terenie Rezerwatu Sokole Góry, przyciąga nie tylko grotołazów, ale i osoby postronne, które nie powinny podejmować decyzji o przejściu przez barierki otaczające jaskinię (o ile już były barierki, ale o tym później). Co takiego jest w Urwistej, co każe zbliżać się do otworu wewnątrz “zakazanego” obszaru? Może jej urok, może ciekawość, a może chęć sprawdzenia się w “niebezpiecznych” warunkach, które tak naprawdę wychodzą daleko poza określenie “niebezpiecznych” i zbliżają się do “zagrażających życiu”.

Na pewno (na ten moment) do jaskini nie da się wpaść “przez przypadek”. Wyraźne barierki wokół otworu wejściowego, uniemożliwiają niekontrolowaną wizytę na dnie dziury.

Dziś trudno sobie wyobrazić, jak musiało to kiedyś wyglądać bez odpowiednich zabezpieczeń. Jednak, jak już wspominałem, u mnie nic nie ginie i jeśli pośród zebranych staroci cofnąć się do tych z roku 2013, to znajdziemy odpowiednio widok jaskini z przodu…

…widok od góry…

…i ogólne ujęcie otworu:

Sytuacja diametralnie zmieniła się około roku 2015, kiedy to wokół Jaskini Urwistej stanęła barierka.

Co istotne dla tego artykułu (i do czego później wrócimy), trzeba zauważyć, że w lipcu 2023 roku poza barierką już widoczną na fotce poniżej, istotny jest także pień powalonego drzewa, leżący nad otworem jaskini.

Obecnie otwór prezentuje się następująco:

Wypadek w Jaskini Urwistej – historia wypadków

Historia akcji ratunkowych w Urwistej nie jest tak spektakularna, jak w przypadku wypadków Wielkiej Studni Szpatowców, ale też potrafi dać do myślenia, jednoznacznie wskazując, które elementy jaskini i jej otoczenia można traktować, jako szczególnie niebezpieczne.

  • Rok 2001: “W 2001 r. częstochowscy policjanci odebrali enigmatyczne zgłoszenie o dwóch mężczyznach, którzy zostali uwięzieni w jaskini Urwista. Na szczęście nie mieli żadnych obrażeń, byli tylko lekko wychłodzeni. Niefortunnymi grotołazami okazali się dwaj mieszkańcy Lublińca w wieku 20 i 22 lat, którzy wybrali się na spacer po jaskini ze zwykłym sznurkiem, bez specjalistycznego sprzętu. Kiedy zjechali na dno, okazało się, że nie mogą wyjść.”.
  • Rok 2013: “Do tragedii doszło w 2013 r., kiedy grotołazi penetrujący Jaskinię Urwistą znaleźli na jej dnie zwłoki mężczyzny. Miał na nogach dobre buty turystyczne i polowe spodnie wojskowe, ale żadnych dokumentów. Dwa dni później policjanci dotarli do krewnych 34-letniego częstochowianina Łukasza F., którzy potwierdzili, że często wyprawiał się samotnie na Jurę i zapuszczał do jaskiń.”.
  • Rok 2024: “Ratownicy Grupy Jurajskiej GOPR otrzymali zgłoszenie do wypadku w Jaskini Urwistej. Poszkodowanym okazał się mężczyzna, który wpadł do jaskini w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Ratownicy po dotarciu na miejsce udzielili rannemu potrzebnej pomocy medycznej oraz bezpiecznie wyciągnęli na powierzchnię, a następnie przekazali zespołowi Ratownictwa Medycznego.”.

Wypadek w Urwistej: zwrot akcji

Do tego etapu pisania notki, wszystko szło zgodne z planem. Były przygotowane stare zdjęcia, był zaplanowany wypad do jaskini, by pokazać, jak to mogło wyglądać od środka, wszystko wydawało się poukładane. Przepotężny zwrot akcji nastąpił, gdy szperając w Internecie, natrafiłem na człowieka poszkodowanego w 2024 roku. Nie mając wielkiej nadziei na reakcję, odezwałem się do jegomościa. O dziwo otrzymałem odpowiedź, a ta w znaczny sposób wpłynęła na moje pomysły dotyczące tego artykułu. Okazało się, że będziemy mieli okazję porozmawiać osobiście podczas spotkania pod jaskinią.

Pan M.

Piątkowe popołudnie. Dochodzimy do otworu Jaskini Urwistej. Wszystko wskazuje na to, że na miejscu będą na nas czekać dwie osoby, w tym bohater akcji z 2024.
Zbliżamy się do dziury, przy barierce stoją dwaj mężczyźni. Sądząc po reakcji – to oni czekali na nas, a ja liczyłem właśnie na ich przybycie. Witamy się, w końcu pada najważniejsze pytanie:

no to który z Was poleciał?

Następnie w głowie rodzi się pytanie drugie, trzecie, piąte, dziesiąte, nie wiem które zadać by nie wyjść na psychopatę, nie wiem, jak spamiętać odpowiedzi. Wydawało mi się, że po zadaniu odpowiedniej ilości pytań i otrzymaniu informacji zwrotnych, zbiorę materiał, który pozwoli mi przygotować opis, relację, sprawozdanie z tego co zaszło. Jednak stojąc z tym człowiekiem twarzą w twarz, rozmawiając o szczegółach wypadku, całości urazów, poznając drugą osobę czułem, jak bardzo rozsypuje się mój plan na wpis idealny.

Wypadek w jaskini Urwistej w 2024 zawierał w sobie wszystko to, co jakimś sposobem nam się nie przytrafiło, gdy jeszcze kilka lat temu, robiliśmy rzeczy równie głupie, co absurdalne. Wielokrotnie przeglądając stare zdjęcia, filmy, zastanawiałem się, jakim sposobem nie porobiliśmy sobie krzywdy w jaskiniach. Co by się stało, gdyby zabrakło odrobiny szczęścia.
W piątek mogliśmy posłuchać opowieści człowieka, któremu tego szczęścia zabrakło.

Spotkanie z Panem M. sprawiło, że moje podejście do wypadku w 2024 roku uległo poważnej zmianie. Czując swego rodzaju więź z pechowymi wydarzeniami, zrozumiałem, że jeśli mam to wszystko spisać, opublikować, to muszę trochę inaczej podejść do zagadnienia. I co najważniejsze, muszę w końcu dopuścić do siebie świadomość, że na dnie jaskini wylądował człowiek niewiele różniący się ode mnie. A w zasadzie (nazywając rzecz po imieniu): równie dobrze to mogłem być ja kilka lat temu.

Wypadek w Jaskini Urwistej

M. przeszedł poza barierkę, chciał zobaczyć z góry, jak wygląda wnętrze jaskini. Oparł się o pień leżący nad studnią, dokładnie w zaznaczonym miejscu:

Jak się okazało, oparcie nie było wystarczająco stabilne. Jak mówi M.:

To była noga dosłownie położona, przeniesiony na nią ciężar żeby się wychylić i zobaczyć co jest w środku.

W tym momencie odrywa się kawałek kory, na którym spoczywała stopa.
M. próbuje jeszcze złapać się drzewa, ale nie pozwala na to zbyt duży obwód pnia. Spada.

Odbiłem się jeszcze od dwóch miejsc po drodze i spadłem na nogi.

Po upadku od razu krzyknąłem do chłopaków, żeby dzwonili po pomoc bo nie wyjdę sam. Wydaje mi się, że dzwonili na 112, bo wątpię żeby szukali/znali nr GOPRu. Miałem zasięg żeby zadzwonić, ale poprosiłem żeby zadzwonili i ogarnęli pomoc. Na dole pozbierałem tylko swoje rzeczy które mi powypadały z kieszeni, odgarnąłem większe kamienie, położyłem się na plecach i czekałem. No i strzeliłem te zdjęcia na pamiątkę.


Pierwsza grupa ratunkowa przybyła gdzieś w pół godziny. Po chwili na dół zeszło dwóch goprowcow i jeden strażak. Oni się zajęli mną, a na górze przygotowali linki pod deskę. Na powierzchnię wyciągnęli mnie po około czterech godzinach.

A jak to wszystko mogło przebiegać, analizując zdarzenie krok po kroku?

Pod M. pęka kora, poszkodowany próbuje złapać się drzewa, lecz spada być może zaczepiając już o występ skalny nr 1.:

Dalej, po odbiciu się od występu, uderza drugi raz w ścianę, możliwe że w okolicach punktu drugiego:

Następnie spada, być może częściowo zsuwając się po ścianie (3). Na poniższym filmie widać grotołaza, który zjeżdża spod występu skalnego (1). Warto zwrócić uwagę, gdzie na ziemi leży lina.

Gdy M. zobaczył ten film, skomentował go następująco:

No ta sterta uratowała mi nogi. Gdybym upadł na typowy poziom to ciężko to widzę, a tak to przy upadku się ześlizgnąłem z tego.

Widok z góry (spod poziomu występu skalnego 1) do miejsca lądowania wygląda następująco:

Odrobinę inne ujęcie:

Skąd stwierdzenie M., że sterta liści na którą upadł, znacząco zwiększyła jego szanse? Dokładnie w tym miejscu odkładają się lecące z góry liście i ziemia. Kawałek dalej w głąb jaskini, mamy już pochyły teren zakończony kamieniami (4), zaś na części wypłaszczonej – kolejny materiał skalny(5). Widoczne na zdjęciach drzewo(6), to zapewne pień wcześniej leżący nad wejściem do jaskini.

Myślę, że wypadek w Jaskini Urwistej wyczerpał Panu M. limit szczęścia do końca 2024 roku. Oglądając, jak na dole prezentuje się miejsce zdarzenia, zgodnie doszliśmy do wniosku, że metr w tę czy tamtą stroną dalej, a nie mielibyśmy okazji dzisiaj rozmawiać z poszkodowanym. Nie pozostało nam nic innego, jak po wyjściu na powierzchnię podejść do M. i szczerze powiedzieć: “Chłopie, aleś miał szczęście”.

Jaskinia Urwista

Co dalej z samą jaskinią i naszą wizytą w jej wnętrzu już nie przez pryzmat wypadku? Myślę, że jest to materiał na kolejny, krótki, ale zupełnie odrębny wpis. Bo poza swoją niebezpieczną stroną, Urwista posiada także coś, na czym warto zawiesić oko.
I być może właśnie chęć zobaczenia tego CZEGOŚ, była przyczyną wypadku w 2024 roku.

Bibliografia:

https://czestochowa.wyborcza.pl/czestochowa/7,89625,30785230,spadal-15-metrow-w-jaskini-w-jurajskim-olsztynie-gopr-skrajna.html
https://dziennikzachodni.pl/trup-w-jaskini-urwistej-na-jurze-kolo-olsztyna-w-poniedzialek-sekcja-zwlok-schemat-jaskini/ar/1049376
https://tvn24.pl/polska/slask-czlowiek-wpadl-do-jaskini-urwistej-st7813004
https://classic.wyborcza.pl/archiwumGW/7816268/Zginal-w-Jaskini-Urwistej

Możesz również polubić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *